NIE STARAJ SIĘ PODOBAĆ
Powinieneś pozwolić odejść swemu ojcu i różnym jego wcieleniom. Musisz przestać patrzeć na
siebie ich oczyma i nie starać się im przypodobać.
Jak daleko sięgasz pamięcią, zawsze chciałeś się komuś podobać, byłeś zależny od ludzi,
którzy nadawali ci tożsamość. Nie trzeba patrzeć na to tylko w negatywny sposób. Przecież sam
chciałeś ofiarować im swoje serce i czyniłeś to szybko i chętnie. Teraz jednak musisz pozwolić
odejść tym wszystkim osobowościowym podpórkom i uwierzyć, że wystarczy ci tylko sam Bóg.
Musisz przestać robić to, co podoba się innym, i sam budować swoją tożsamość, swoje wolne „ja”.
ZAUFAJ WEWNĘTRZNEMU GŁOSOWI
Czy naprawdę chcesz się nawrócić? Czy chcesz się zmienić? A może jedną ręką trzymasz się
kurczowo utartych dróg życia, a drugą błagasz ludzi o pomoc w tej zmianie?
Nawrócenie nie jest z pewnością czymś, czego możesz dokonać sam. To nie jest kwestia siły
woli. Musisz zawierzyć wewnętrznemu głosowi, który wskazuje ci drogę. Znasz ten
wewnętrzny głos. Często się w niego wsłuchujesz. Ale usłyszawszy jasną odpowiedź na pytanie,
co masz robić, sam zaczynasz tworzyć problemy, wymyślać przeszkody i szukać opinii u
innych. W ten sposób wikłasz się w niezliczone, często sprzeczne myśli, uczucia i pomysły i
tracisz kontakt z Bogiem, który jest w tobie. Kończy się na tym, że jesteś zależny od wszystkich,
których wokół siebie zgromadziłeś.
Tylko bezustannie wsłuchując się w ten wewnętrzny głos, zdołasz się nawrócić do nowego życia,
życia w wolności i radości.
5
MUSISZ PŁAKAĆ W SWYM WNĘTRZU
W każdym człowieku znajduje się pęknięcie między świętością a człowieczeństwem. Dzięki
twemu rdzeniowi zaopatrzonemu w pierwiastek boski poznajesz Bożą wolę, Bożą drogę i Bożą
miłość. Jednak twoje człowieczeństwo odcina się od tego rdzenia. Wiele twoich ludzkich potrzeb –
potrzeby uczucia, zainteresowania i pocieszenia – żyje z dala od twej uświęconej przestrzeni.
Twoim powołaniem jest zatem scalanie tych dwóch części do życia w jedności.
Musisz stopniowo przechodzić od płaczu zewnętrznego – płaczu przed ludźmi, którzy, jak
sądzisz, mogą zaspokoić twoje potrzeby – do płaczu wewnętrznego. Dopiero płacząc w swym
wnętrzu, pozwalasz podtrzymywać się i opiekować sobą Bogu, wcielonemu w człowieczeństwo
ludzi kochających cię we wspólnocie. Żaden człowiek nie jest w stanie zaspokoić wszystkich
twoich potrzeb. Wspólnota jednak rzeczywiście może cię wesprzeć. Wspólnota może sprawić, że
w pełni doświadczysz prawdy, iż poza twoim lękiem istnieją ręce ludzi podtrzymujące cię i
pokazujące ci wierną miłość Boga.
ZAWSZE POWRACAJ DO PUNKTU OPARCIA
Musisz wierzyć w „tak”, które słyszysz od ludzi, gdy ich pytasz, czy cię kochają. Musisz wybrać
to „tak”, nawet jeśli tego nie doświadczasz.
Czujesz się osaczony przez pragnienie rozrywki, różne zachcianki, niepokojącą żądzę rzucenia
się w świat przyjemności. Wiesz już jednak, że tam nie znajdziesz odpowiedzi na twe najgłębsze
pytanie. Odpowiedź nie leży też w rozpamiętywaniu starych zdarzeń, w obwinianiu się czy też
wstydzie. Wszystko to sprawia tylko, że jeszcze bardziej się rozpraszasz i oddalasz od skały, na
której zbudowany jest twój dom.
Musisz uwierzyć w swój punkt oparcia, w to trwałe miejsce, gdzie możesz powiedzieć „tak”
miłości Boga, nawet jeśli nie wyczuwasz Jego obecności. Może właśnie czujesz tylko pustkę i nie
masz siły, by dokonywać wyborów. Powtarzaj jednak ciągle: „Bóg mnie kocha, Jego miłość mi
wystarcza”. Musisz stale na nowo wybierać ten punkt oparcia i po każdej porażce do niego
powracać.
STAWIAJ GRANICE SWOJEJ MIŁOŚCI
Kiedy ludzie wyznaczają ci jakieś granice („Nie mogę tego zrobić dla ciebie”), czujesz się
odrzucony. Nie umiesz pogodzić się z faktem, że inni nie potrafią zrobić dla ciebie wszystkiego,
czego od nich oczekujesz. Pragniesz bezgranicznej miłości, bezgranicznego zainteresowania,
bezgranicznego obdarowywania.
Twoja walka musi po części polegać na wyznaczaniu granic własnej miłości, a więc na czymś,
czego nigdy wcześniej nie robiłeś. Dajesz ludziom wszystko, czego od ciebie żądają, a kiedy
proszą o więcej, dajesz więcej, aż w końcu stwierdzasz, że jesteś wyczerpany, zużyty,
wykorzystany. Tylko wtedy, gdy będziesz potrafił ustalić własne granice, zdołasz przyjąć,
docenić, a nawet okazać wdzięczność za granice wytyczone przez innych.
Twoje potrzeby wobec osób, które kochasz, ciągle się mnożą. Wkrótce ludzie ci są nimi tak
zasypani, że aby przeżyć, muszą od ciebie odejść.
Musisz zacząć wymagać od siebie. W ten sposób nauczysz się zamykać swoje potrzeby w
granicach własnych możliwości i będziesz mógł je ograniczać wobec tych, których kochasz. Prawdziwa
wzajemność w miłości jest możliwa wtedy, gdy człowiek nauczy się nad sobą panować i tak
obdarowywać innych, by nie tracić własnej tożsamości. Trzeba umieć stawiać granice swej miłości,
zarówno po to, by bardziej efektywnie dawać, jak i po to, by być bardziej samowystarczalnym, jeśli
chodzi o własne potrzeby
Henri J.M. Nouwen, Wewnętrzny głos miłości