Klaudia(…)Mimo to wyszłam na spacer. Przychodziło mi do głowy wiele myśli. Gdy kilka metrów przed sobą zobaczyłam uschłe drzewo, byłam głęboko poruszona
Mistrz: Utożsamiłaś się z tym uschłym drzewem
Klaudia: Tak, prawie, a potem przyszedł wielki smutek. Widziałam w tym drzewie siebie . Poczułam się jak wyschły pień, bez życia obumarły i do niczego. Potem powróciłam do sposobu modlitwy , którego już od dawna nie praktykowałam, a mianowicie że wszystko po prostu zostawiam i patrzę, jakie to jest.
Mistrz: Dzięki temu uspokoiłaś się.
Klaudia: Tak, smutek trwał jeszcze przez chwilę. Stał się nawet intensywniejszy. Trochę także płakałam. Później przeszedł większy spokój. Przypatrując się dokładnie, odkryłam wiele życia wokół uschłego drzewa i długo stałam spokojnie.
Mistrz: To jest kontemplacja. Zobacz odkryłaś to całkiem naturalnie, nie trzeba było mówić ci o tym. Miłość mówi: to jest jakie jest. Przyjrzeć się i zostawić takie jakie jest. To jest właściwa kontemplacja
(z książki: Franz Jalics SJ: Rekolekcje kontemplatywne)