Siedzę nad słowami, które zaprowadziły mnie do miejsc we mnie, gdzie wydawało mi się ,  nie ma już nic, tylko znajoma ściana pojęć, definicji, pobożnych życzeń. Słucham opowieści, świadectwa człowieka, który przeszedł dużą część Azji, uciekł komunistom, przetrwał sam w tajdze zimę –Wielkiego Pisarza- Pana Antoniego Ossendowskiego- człowieka, o którym nie uczono mnie w szkole, człowieka, który nigdy nie był na bilbordzie, którego nie pokazywali w telewizji, którego książki nie znalazłem nigdy w bibliotece…a jednak tak się stało, że się spotkaliśmy- jakie odkrycie, jakie zaskoczenie …jaka nagroda …jaki zaszczyt.  Droga tego człowieka tylko potwierdza, że prawdziwa walka jest do stoczenia z samym sobą.  ”Przeżyłem straszliwe dni walki z chłodem i głodem, lecz stokrotnie straszniejsza była walka z zabijającymi moją wolę myślami!” Nie poddawaj się nigdy!